O tym jak jezyk chcial dowiedziec sie czegos o Bozym Narodzeniu

Pewnego razu zyl sobie maly jezyk, który bardzo chcial dowiedziec sie od mamy, co to jest wlasciwie Boze Narodzenie. Rodzina jezy zapada mianowicie kazdego roku w gleboki zimowy sen i z tego powodu jezyk jeszcze nigdy nie mógl przezyc Bozego Narodzenia.

Mama jez starala sie mu wyjasnic- „Boze Narodzenie jest wtedy, gdy babcia jezowa z Krosniewic przysyla nam paczke z suszonymi muszkami. Gdy sie budzimy, zjadamy je z przyjemnoscia”.

-„To wszystko?- pytal troche rozczarowany jezyk, -nie moglibysmy obchodzic Bozego Narodzenia w lecie?”

-„Nie, Boze Narodzenie jest zima. A teraz nie przeszkadzaj mi juz, musze przeciez policzyc liscie kasztana”- odpowiedziala zniecierpliwiona mama jezowa.

Jezyk nie byl zbyt zadowolony z tego wyjasnienia. Postanowil wiec zrezygnowac w tym roku z zimowego snu i wreszcie przekonac sie, co to jest Boze Narodzenie.

Najpierw udal sie do ksiedza-starego slimaka, zeby sie czegos dowiedziec.

-„Co to jest wlasciwie Boze Narodzenie?”-spytal jezyk.

Slimak odpowiedzial- „Bo-ze Na-ro-dze-nie jest bar-dzo piek-ne”. Slimak, jak to slimak, mówil bardzo powoli.

-„Przyjdz w Bo-ze Na-ro-dze-nie do kos-cio-la, to po-ka-ze ci szop-ke”.

-„Gdzie jest twój kosciól?”-spytal zaciekawiony jezyk.

Ksiadz – slimak odpowiedzial- „Mój kosciól jest zawsze przy mnie.”

I rzeczywiscie, jego kosciól miescil sie w skorupce,w której tez mieszkal. Ale bylo to oczywiscie zbyt malo miejsca nawet dla bardzo malego jezyka.

Zeby dowiedziec sie czegos wiecej jezyk zwrócil sie do gesi, która wlasnie przechadzala sie po okolicy. Jezyk spytal grzecznie, czy móglby zadac jej bardzo powazne pytanie.

„Powazne pytanie!”. To oczywiscie pochlebialo gesi. Niestety na dzwiek slowa Boze Narodzenie drgnela i oburzona udala sie w swoja strone.

-„Co za brak taktu”.- zdazyl uslyszec jezyk, który pozostal bez odpowiedzi.

W czasie swych poszukiwan natknal sie na domek, w którym mieszkaly dwa koty. Zdecydowal sie wstapic do nich na pogawedke. „Moze one wiedza co to jest Boze Narodzenie”.

Na parapecie u kotów stal dziwny jez, caly zielony.

-„Takiego dziwnego jeza jeszcze nigdy nie widzialem!”-stwierdzil jezyk.

-„Jeza,jeza! - obruszyl sie ‘dziwny zielony‘, - wcale nie jestem jezem, tylko kaktusem” – i odwrócil sie do jezyka tylem.

Jezyk byl juz bardzo zmeczony, bo tak naprawde kazdego roku o tej porze spal juz smacznie. Ale mimo,ze doslownie kleily mu sie oczy nie chcial dac za wygrana.

Na regale z ksiazkami zobaczyl malego skrzata z biala broda,ubranego w czerwony plaszcz z kapturem.

-„Kim jestes?”-spytal jezyk.

-„Jestem zajaczkiem wielkanocnym. Jestem caly z czekolady. Mieszkalem dlugo w bardzo slynnej fabryce i pewnego dnia postanowilem wraz z przyjaciólmi pójsc na bal maskowy. Przebralismy sie za Mikolajów, jakie przychodza w Boze Narodzenie”.

„Boze Narodzenie! - wykrzyknal jezyk, - pewnie wiesz wszystko o Bozym Narodzeniu.”

-„Nie mam o tym pojecia - odpowiedzial zajaczek, - wiem co to jest Wielkanoc.”

Rozmowa z zajaczkiem tak zmeczyla jezyka, ze postanowil troche sie przespac. Gdy sie obudzil, koty przyniosly cos wlasnie do pokoju. To „cos” ubrane bylo w cztery swiece i mialo kolce, jak jezyk.

-„Kim jestes?” - spytal jezyk.

-„Jestem wiencem adwentowym. Pokazuje wszystkim, ze juz niedlugo bedzie Boze Narodzenie”.

-„Boze Narodzenie - uradowal sie jezyk, - to wiesz z pewnoscia co to jest”.

-„Alez tak - odpowiedzial wieniec, - moge ci wszystko wyjasnic, mamy przeciez cztery tygodnie czasu.”

Wieniec rozpoczal swoja opowiesc i jezyk sluchal go oczarowany.

Po pewnym czasie koty przyniosly znowu cos nowego do pokoju. Bylo to zielone drzewko z iglami.

-„Drzewko jezowe!” - wykrzyknal zadowolony jezyk. Wieniec adwentowy nic na to nie powiedzial. Obydwaj z jezem patrzyli zafascynowani, jak koty ubieraja drzewko w piekne rzeczy. I to bylo Boze Narodzenie! Koty jadly ryby i spiewaly koledy. Wieniec zaczal opowiadac-„Gdy zas Jezus narodzil sie w Betlejem...”

Jezyk sluchal z ciekawoscia, takze kaktus i zajaczek wielkanocny zblizyli sie, zeby lepiej slyszec. Kaktus nie byl juz obrazony i powtarzal z zadowoleniem „i pokój na Ziemi”.

Wreszcie wieniec zaczal sie szybko krecic i wszyscy mogli na nim sie pokrecic.To ci dopiero byla karuzela! Wszyscy byli bardzo szczesliwi. Takze slimak przyszedl, oczywiscie ze swoim kosciolem, aby wspólnie swietowac.Jezyk stwierdzil, ze w przyszlym roku cala jego rodzina bedzie wspólnie swietowac Boze Narodzenie, bo to o wiele przyjemniejsze, niz sen zimowy.

I wszyscy zaczeli juz czekac na kolejne Boze Narodzenie. A najbardziej czeka przebrany zajaczek wielkanocny!

 

(tlum. Krystyna Steffens)

Z ksiazki „Der Kater erzählt Märchen” („Kot opowiada bajki”), autor Marec Béla Steffens. Ksiazka ukaze sie nakladem wydawnictwa „edition fischer”, R. G. Fischer Verlag, Frankfurt nad Menem 2006, ISDN 3-89501-940

Po polsku: Polonia Wegierska 1999 nr. 48

Jest jeszcze jedna bajka po angielsku!